wtorek, 13 maja 2008

Vietnam- Hanoisy, Sapa, Halong Bay

Po spokoju Laosu Wietnam wydaje sie byc koszmarem. Rozchwytywanie, nagabywanie, polecanie, sprzedawanie, kupowanie, zapalniczniki, portfele, buty, wycieczki, przejazdy, taxi -natretni naciagacze nie chcacy za zadne skarby zniknac w tlumie skosnookich mieszkancow o posepnych twarzach... Hanoisy... Spotegowane spalinami... Miliony motorowerow wyjezdzajace z naprzeciwka po lewej, z naprzeciwka po prawej, z lewej strony, z prawej strony, z gory , z dolu jak deszcz u Forresta Gumpa... Na pewno to gorsze niz Nine milion bicycles in Beijing... I na dodatek chinska izolacjonistyczna kultura ktora pozostawila tu pietno nieufnosci i polusmiechu, zamkniecia jakiego w Laosie nie poznalismy. I niewazne czy to kwestia wplywow chinskich, doswiadczenia przez wojne czy wiekszego zroznicowania religijnego juz na wstepie uznalismy, ze sie nam nie podoba... Dlatego wybylismy na polnoc w gory, do Sapy, a potem do Halong Bay majac nadzieje na wzgledny spokoj. Ale i w Halong Bay dopadly nas macki kapitalistycznego szalenstwa w socjalistycznym kraju... Majac czasu jak na lekarstwo kupilismy po owocnych negocjacjach cenowych z portowym samozwanczym sprzedawca kilka nocy na lodce w zatoce. Cena byla warta gwiazdzistego nieba na deku... I tylko tego jak sie okazalo... Sprzedawca zniknal na dalekim brzegu zostawiajac nas w rekach calkiem nieswiadomego naszych wynegocjowanych lunchow, obiadow, kajakow,autobusowych biletow powrotnych do Hanoi lodkowego rezydenta... Sou li go kajak nau... Wy zaplacic za kajak... Jesli chcec plywac?... A obiat wy zjesc z nami czy sobie tez wykupic teraz tu? A moze wy tez dokupic zeby monkey zobaczyc tu, dobra byc cena u mnie... S..syn kolo z brzegu sczardzowal nas nieswiadomych 55 baksow a lodkowemu rezydentowi dal tylko 30... I to cala tajemnica... Uczciwoscia i praca ludzie sie nie bogaca... I wywijajcac bezwartosciowym potwierdzeniem wplaty w jednej rece wyciagalismy kolejne stutysieczne banknoty dongow reka druga zapelniajac wietnamskie kieszenie... Nie lubimy, lecimy na poludnie do Sajgonu za chwile... Tam je podobno lepi...
SAPA






HALONG BAY




Brak komentarzy: