niedziela, 6 kwietnia 2008

New Zealand North North Island

No i ruch lewostronny opanowal mnie bez reszty. Na poczatku troche zwiewalo na prawo tradycyjnie z ronda zjezdzalem na niewlasciwa strone ale juz ok i mkne swoja Toyota przez zielone wzgorza, na ktorych zamiast Ani tysiace owiec... I sa one wszedzie... Szedlem zobaczyc kolonie 2000 gniazdujacych mew, zamiast mew owce...Nowa Zelandia ma 3.8 mln mieszkancow i ok 40 mln owiec. Niestety wiekszosc na poludniowej wyspie, ktorej nie bedzie mi dane zobaczyc. Ale polnocna tez fajna... Jednak po tej niokielznanej przyrodzie Ameryki Poludniowej te wszystkie barierki, nakazy, zakazy, wejsc tu, nie chodz tutaj, nie zbaczaj, nie zrywaj nie oddychaj troche mnie doprowadzaly do placzu na poczatku, zwlaszcza w gorach.Racje mieli Pawel z Sylwia ze we wszystkich folderach nawet najmniejsza pierdolka jest opisywana jako najlepsza, najwieksza, najbardziej znana. A jak juz tam jestes to zderzenie z rzeczywistoscia podpowiada, ze takie cos to mam na kazdym kroku w Bieszczadach. Z tym , ze Bieszczady maja naturalne lasy a tu czlowiek doprowadzil do tego, ze wiekszosc lasow na wyspie to nowe nasadzenia bijace w oczy swoimi rownymi rzedami... No ale nie bede marudzic bo zielonosc tej wyspy jest piekna... I jest mnoswo miejsc nie przereklamowanych... Ludzie sa otwarci, z reguly ogranicza sie to do usmiechu i How are you... Ale jak sie uprzesz to wymienic mozna kilka calkiem konstruktywnych zdan... Problem jest taki, ze niestety dopadla mnie tu melancholia spowodowana nadejsciem jesieni, taki nasz wrzesien z zoltymi liscmi i zimnym wiatrem w sloncu... Sezon sie skonczyl i nawet jesli bardzo chce z kims pogadac to jestem sam na campie, parkingu, poboczu itp. w swoim samochodziku... Ale wschody slonca niezmiennie sa piekne i takie same... Wschody sa lepsze od zachodow bo najpierw jest nic, potem polowka, a potem cala pomarancza... Tak sa lepsze...
W depreche wpadlem w Aucland po tak w pierwszy dzien walilo deszczem, ze myslalem ze reszte z dwoch tygodni spedze w tym podrzednym hoteliku wsrod mlodziezy pracujacej miast i wsi z calego swiata ogladajac z nimi Milionerow... Ale przelamalo sie i samochod za 20 NZD dziennie zaczal mnie powozic:

Coromandel Penisula - deszcz, wiatr, zagubiona droga szutrowa i pierwsze zderzenie z NZ zywnoscia zakupiona wczesniej (chleb tostowy kazdy zna, kielbasa o smaku trocin, pomidory o smaku sliwek)... A tak sie chwala wszedzie tymi swoimi organicznymi farmami gdzie wszystko pyszne i pachnace i zarobic tez mozna... Odkrylem wiec azjatyckie take offy... Taniej smaczniej i, patrzac na te kielbase, bezpieczniej...

Rotorua i najbardziej sejsmiczny rejon NZ. Jako ze gejzerlandia nie znana wczesniej byla mi to zachwycily mnie te slupy wrzatku wypluwane przez Matke Ziemie na wysokosc 30 m. Wszystko oplotkowane przedrzec sie nie mozna, bo to na dodatek byle siedlisko Maori People. I tu zderzenie przyrody z biznesem. Cala wioska Maorysow zrekonstruowana: silikonowe suszone ryby, spiewajace plastikowe kamienie i ogniska z plastikowych patykow... I pokaz tanca i spiewu...
Tongariki National Park - czynne wulkany i Tongariki Crossing czyli tak zwane wzdluz i wszerz. Dwudniowe... z dusza na ramieniu z powodu samochodu zostawionego gdzies na dole... Okazuje sie ze w tak zorganizowanym i karnym spoleczenstwie plaga sa wlamania do samochodow pozostawionych na parkingach przy rozpoczeciu popularnych tras turystycznych (Great Walk). Do tego stopnia, ze niektore parkingi zostaly zamkniete i wyprawy organizowane sa przez turystyczne agencje...
Napier. Po trzesieniu ziemi w latach 30 tych miasto odbudowane zostalo w stylu Art Deco. Przepiekne zdobienia... I super klimacik artystycznego miejsca... I winiarnia Church Road (best Cabernet Savignion) zwiedzona przy okazji. Popularne miejsce wesel... Jestem pod kolejnym wulkanem - Taranaki. Jak napisala moja siostra ona codziennie spi na wulkanie z racji swojej ciazy...

1 komentarz:

Boro pisze...

>Racje mieli Pawel z Sylwia
I nie zapominaj o tym! Bo my mamy racje zawsze! :)

Cudne zdjecia. A co do Bieszczad to chetnie bym sie tam wybral. Ostatni raz bylem prawie 20 lat temu...
Pozdr. Pawel & Sylwia