niedziela, 13 grudnia 2009
Już jedziemy - Etiopia
Wesołch Świąt wszystkim.
Nasza wigilia gdzieś w okolicach klasztorów koptyjskich wykutych w skałach Lalibeli... Sardynki z puszki, czerwony barszcz w proszku i opłatek z Polski... Jak za pierwszych chrześcijan... Etiopia chrześcijaństwo przyjęła jako jedna z pierwszych na świecie...
poniedziałek, 19 października 2009
Dziękując dezodorantom... zima w październiku...
Kilka lat temu wchodziliśmy na Krywań w końcu października w samych kąpielówkach przy 30 stopniowym upale. Dziś liście na drzewach nie zdążyły pożółknąć tylko zzieleniałe ze wstydu przykryły się białą kołderką...
No to się dopsikaliśmy, dofreonowaliśmy... Pierwszy śnieg spadł tym razem wcześniej... I przyniósł przedwczesną radość zimy...Pierwszego w tym sezonie skiturowego szaleństwa na Skrzycznem... 18 października???
Dziękuję ci Dezodorancie nie tylko za lepszy klimat w autobusach... Ale i za te pół metra pod deskami...
Pozwoliliśmy wulkanom robić co chcą z tymi kilometrami dymów, słupami siarki i metanu wywalanymi w powietrze...Robią to bezprawnie, bezczelnie zmieniają temperaturę świata... A przecież daliśmy Nagrodę Nobla Alowi z Gór - niech wstrzyma erupcje! Jakiś amerykański dzięcioł na pewno wystukuje morsem po głowach członków Komitetu Noblowskiego za odpowiednie decyzje... Poniżej na czerwono kraje, które nie ratyfikowały protokołu z Kioto dotyczącego redukcji emisjii gazów cieplarnianych...
Nie dziwne zatem, że na dodatek dostaje się Nobla Pokojowego za czynne uczestnictwo w dwóch wojnach... Ale ostatecznie God bless America - przynajmniej za śnieg w październiku...
wtorek, 13 października 2009
Jesień idzie... Tym którzy chcą uciekać do ciepłych krajów
środa, 29 lipca 2009
środa, 15 lipca 2009
I cóż, że ze Szwecji...
wtorek, 24 lutego 2009
Fez - Medyna
Koty. Dzika strona miasta. Nieujarzmiona niczyją ręką. Niepoddająca się czułości. Ucztujące na wieczornych pobojowiskach niemych resztek obdartych z mięsa. Złudzeń, że mięso robione jest w fabryce nie ma…
Medyny - stare miasta arabskiego świata. Jedne z niewielu, z których nie uciekam. Nieliczne które kocham…
Zatopić się w nie. Zgubić. Węszyć. Nie poddać fałszywym przewodnikom. Prorokom bojaźliwych…
Kilkadziesiąt meczetów jak serca odmierza puls medyny… Pięć uderzeń na dobę…Allah akbar hipnotyzuje wołaniem muezinów … Zmusza do refleksji… Wskazuje zagubionym drogę… My już niestety nie zatrzymujemy się na dźwięk kościelnych dzwonów…
….Tak mógłby wyglądać subiektywny opis…
W Polsce na saunie, po powrocie, podłuchałem rozmowę o Maroku…
K… Syf k… Nic do roboty... a po 22 strach wyjść na miasto…
Jak bardzo nawykliśmy już do „naszego” stylu życia…
Tabuny turystów medyna zasysa przez jedną z kilku bram usadowionych w średniowecznym, masywnym piaskowym murze okalającym stare miasto. Poza minaretami, to bramy i mur, a nie słońce, stanowią punkt orientacyjny.
Mogą go także stanowić, przynajmniej na początku tak się wydaje, służący swą pomocą przewodnicy. Młodzi chłopcy cały dzień podpierający ściany… Za ich pomocą mogą powstać inne jakże odmienne od moich wrażenia… Faux guides jak przestrzega Lonely Planet...
Wdarcie się współczesności… Nieodwracalne…
cdn
środa, 18 lutego 2009
Narty Toubkal (Oukaimeden) - plan minimum osiągnięty
Więcej: coming soon...
środa, 28 stycznia 2009
Iran poczeka, Maroko przywita...Sahara Zachodnia przyjmie...
Tym razem mamy tylko dwa tygodnie... Iran padł w przedbiegach... Charge nie pokryłby naszego niedosytu po 10 dniach na miejscu... No ale w końcu miał być wyjazd narciarski... Sprawdzimy firnowe pola pod Toubkalem w Maroku... Pilsko skutecznie skarbowało nasze ślizgi sprzęt pożyczymy więc na miejscu... A potem Sahara Zachodnia...
Moje poprzednie zdjęcia stamtąd już nie pachną tak jakbym chciał...

