środa, 18 lutego 2009

Narty Toubkal (Oukaimeden) - plan minimum osiągnięty

Jak to? W Afryce? Narty? Na piasku chyba? Jednak wielki ślimak chmur, który przed wyjazdem sateliarnie przybliżał się do Maroka znad Europy zbijał wątpliwości niedowiarków. Ślimak zawinął się nad Atlasem Wysokim i pokrył śnieżnym śluzem wszystko. Znów pierwszy dzień w Afryce, jakże inny od poprzednich. Przysłonięte serową podpuszczką góry mistycznie kryły się pod stalowoszarymi czadorami chmur. Daliśmy wiarę legendom Berberów i naszym ciałom pokrytym teraz gęsią skórką przechodzącą w poczucie obrzmienia z zimna. Ośmiostopniowy Fez bardziej kojarzył by mi się z Richterem niż z Celsjuszem. Droga na pustynię nieprzejezdna z powodu opadów śniegu... Pierwsza taka klęska pogodowa od trzech lat w Maroku... Na poczet naszych planów narciarskich zapisała się dużym plusem... Dopiero po dwóch tygodniach okazało się że możemy doświadczyć tego że jest to plus dodatni..
Ania z prawej ja z lewej :-)

Więcej: coming soon...

Brak komentarzy: